Seans "Dziewczyny mojego kumpla" będzie traumatycznym przeżyciem dla wszystkich wrażliwców w okularach, którym wydaje się, że laskę można zdobyć dzięki czułości, oddaniu i tym podobnym pierdołom.
Seans "Dziewczyny mojego kumpla" będzie traumatycznym przeżyciem dla wszystkich wrażliwców w okularach, którym wydaje się, że laskę można zdobyć dzięki czułości, oddaniu i tym podobnym pierdołom. Brutalna rzeczywistość wygląda inaczej. Jakby to powiedział jeden z bohaterów "Testosteronu"Saramonowicza: Wszystkie marzą o brutalu, które je przeflancuje na drugą stronę. Dlatego poczciwy Dustin (amator figlów z szarlotką Jason Biggs) nie ma szans na podbicie serca Alex (Hudson), która nie posiada może bogatych doświadczeń erotycznych, ale jak każda kobieta marzy o draniu. Taki nie przyniesie kwiatka i nie rzuci słodkiego komplementu, ale dostarczy emocji i pożądania. Dustin nie wie jeszcze, że stoi na straconej pozycji. Choć Alex właśnie odrzuciła jego nieporadne zaloty, uczucie wciąż płonie w nim niczym harcerskie ognisko. Chłopak prosi więc swojego najlepszego przyjaciela Tanka (Cook) o pomoc. Ów pewny siebie specjalista od telefonicznej obsługi klienta po godzinach prowadzi jednoosobowe przedsiębiorstwo unieszczęśliwiania dziewczyn. Wynajmują go porzuceni przez narzeczone faceci, którym zależy na odbudowaniu związku. Tank umawia się z ich byłymi tylko po to, by zamienić randkę w towarzyskie Pearl Harbour. Gdy szczyt chamstwa i podłości zostaje zdobyty, skruszone niewiasty szybciutko dzwonią do "eksów"... Alex wydaje się początkowo rutynowym zleceniem – ot, kolejna spięta dziewuszka, której trzeba wpoić przekonanie, że gdy dotknie się miłosnego dna, od spodu zawsze zapuka jakiś zatankowany Tank. Cała resztę da się przewidzieć, a jednak film Howarda Deutcha okazuje się śmiesznym i pouczającym wykładem na temat relacji damsko-męskich. Niby wszyscy marzymy o wielkiej miłości, lecz nie oszukujmy się: jesteśmy tylko zwierzętami. Najpierw zaspokajamy najniższe instynkty, a dopiero potem wchodzimy na wyższy emocjonalny szczebel. Tank nie należy do romantycznych alpinistów (zgubny wpływ szowinistycznego ojca), ale jak to mówią: każda potwora znajdzie swojego amatora. Choć reżyser lubi posługiwać się ostrymi dowcipami, pod powłoką niegrzeczności kryje się przekonanie, że każdy drań ma złote serce. Trzeba tylko odpowiedniej jubilerki. Dla miękkich chłopców też znalazło się przesłanie: wy również możecie odnaleźć w sobie kawał sk... Wystarczy tylko poszukać i mieć odpowiedniego mentora. Zaglądnijmy jeszcze na płytę w poszukiwaniu materiałów dodatkowych. Bez rewelacji – krótkie wywiady z twórcami, jakiś materialik z planu i zwiastuny. Do wyboru czekają lektor bądź napisy. Dźwięk w formacie Dolby Digital 5.1, a obraz – 16:9.
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu